Pomoc z Polski szczęśliwie dotarła do Syrii

Tym razem jednak nie obyło się bez przeszkód i zupełnie nieprzewidywalnych problemów. Najpierw transport utknął na granicy bułgarskiej, którą zablokowali strajkujący przewoźnicy. Fatalny zbieg okoliczności, ale dzięki szybkiej interwencji ambasady bułgarskiej w Polsce naszej ciężarówce udało się przekroczyć granicę. To były „tylko” dwa dni opóźnienia, ale nasza radość nie trwała długo, bo zupełnie niespodziewanie następnego dnia Turcja zamknęła wszystkie przejścia graniczne z Syrią.

To był tydzień zupełnej rozpaczy. Każdego dnia nadzieja na otwarcie przejścia, na której czekał nasz transport była zastępowana przez rozczarowanie. Nie pomagały żadne interwencje i działania. Problem był bardzo poważny, bo władze tureckie zażądały przeniesienia nielegalnych obozowisk po syryjskiej stronie granicy oraz oczyszczenia strefy nadgranicznej z grasujących tam grup bojowników Al-Kaidy (działających w Syrii pod nazwą "Islamskie Państwa Iraku i Lewantu"). I oczywiście koczujący ludzie nie chcieli się przenieść, bo granica to często ich jedyne źródło utrzymania, dochodziło do zamachów i wybuchów w potyczkach Frontu Islamskiego (ugrupowania kontrolującego północną Syrię) z Al-Kaidą.

Kiedy jednak już prawie straciliśmy nadzieję na zmianę sytuacji, w niedzielę, 23 lutego, przejście Bab Al-Hawa zostało otwarte a nasza ciężarówka jako jedna z pierwszych tamtego dnia wjechała do strefy międzygranicznej. Niestety, wtedy zamachowiec Al-Kaidy zdetonował bombę, niedaleko granicy, przy przychodni lekarskiej w obozie dla uchodźców w Atmie. Dokładnie do tej przychodni w trakcie naszego poprzedniego pobytu dostarczyliśmy lekarstwa i ku naszej wielkiej rozpaczy dowiedzieliśmy się, że w zamachu zginęło wiele osób.

Ponownie zamknięto granicę i zablokowano drogi. Przejeżdżały tylko tureckie karetki, które zabierały rannych do szpitali. Z tego powodu nie udało się dojechać ekipie filmowców z Aleppo współpracujących z TVN, która miała filmować transport i rozładunek. Znowu więc mamy tylko amatorskie zdjęcia, które zrobiliśmy sami, uważając przy tym, aby nie podpaść tureckiej straży granicznej albo członkom Frontu Islamskiego. Mieliśmy jednak profesjonalną kamerę przywiezioną z Polski od TVN, którą udało się jednak finalnie przekazać kolegom z Aleppo. Ułatwi to przekazywanie relacji z tego miasta.

Po tym zdarzeniu granica została jednak ponownie otwarta i w końcu udało się pomyślnie zakończyć akcję i dowieźć wszystko do magazynu w prowincji Idlib, skąd zostały wydane potrzebującym. Środki medyczne podarowane przez Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych pojechały do szpitala w Aleppo.

Ktoś może się zastanawiać, czy było warto. Odpowiedź jest jedna. Tak, było warto. Chcemy pomagać tak długo jak się da i tak długo, jak ta pomoc będzie potrzebna. Wystarczy pobyć w Syrii jeden dzień, by wiedzieć, że każdy taki transport jest na wagę złota. Także dlatego, że tak niewiele transportów wysyłanych z różnych państw dociera do celu. Nam się udało, może dzięki determinacji, może dzięki wielkiemu szczęściu, a może dzięki dobrej energii wszystkich ludzi, którzy chcieli pomóc – dzięki Wam.

Będziemy działać dalej, obiecujemy, jak tylko uda nam się zgromadzić środki na opłacenie kolejnego transportu.


Zobacz jak wyglądały przygotowania do wyjazdu: Pomoc jest już w drodze, Zaczęło się odliczanie


Przeładunek na granicy turecko-syryjskiej trwał niecałe dwie godziny

Rzeczy zapakowane zostały na dwie przyczepy

Najwięcej problemu stwarzały duże paczki, bo przecież nie ma tam wózków widłowych - niestety jest to nasze niedopatrzenie

Przy magazynie rozpoczął się rozładunek

Część rzeczy natychmiast pojechała do najbardziej potrzebujących w prowincji Idlib

Duża część darów została jednak w magazynie i będzie stopniowo wydawana osobom najbardziej dotykniętym wojną w Syrii - cały proces będzie dokumentowany i filmowany

Kamera finalnie dotarła do ekipy filmowej w Aleppo

Otrzymaliśmy potwiedzenie od Rady Medycznej miasta Aleppo, że wysłane przez nas środki medyczne dotarły do celu i użyte zostaną w szpitalach w Aleppo.

Najdłużej trwa jak zwykle rozdawanie ubrań w terenie - mieszymi samochodami paczki są przewożone nawet do najmniejszych miescowości.

Największą satysfakcje sprawiło nam jednak rozdanie zabawek w obozie w Atmie - poprzednim razem nie mieliśmy zbyt wiele do przekazania dzieciom w tym obozie ale terez było inaczej :)

 

 

Działamy dalej!