Raport organizacji Save the Children

GŁÓD NA POLU BITWY

SYRYJSKI KRYZYS HUMANITARNY Z WOJNĄ W TLE

raport w j.polskim - koniecznie zapoznaj się

“Cała ta wojna to wojna przeciw dzieciom. Z braku żywności, z braku wody, w bombardowaniach – pierwsze zawsze giną dzieci.”  Ahmad, ojciec dwuletniej Zeiny

Oto wiadomość od Syryjczyków do światowych przywódców.
"Mam 13 lat i jestem Syryjczykiem. Na imię mam Ali. Chcę opowiedzieć o tragedii, jaka rozgrywa się w Syrii.
W Syrii nie ma co jeść i brakuje wody. My mieliśmy tylko soczewicę. Więc jedliśmy ją codziennie.
Każdego dnia widzieliśmy rannych, na ulicach widzieliśmy ciała zabitych i mnóstwo dzieci, które nie miały domów.
Dzieci mieszkały w szkołach. Teraz nawet tam już nie mogą mieszkać.
Proszę przywódców całego świata o bezpieczne schronienie, żywność, wodę i leki  – o nic więcej.
Proszę, proszę, proszę – pomóżcie nam.” Ali, lat 13

  “Wiem, że gdybyśmy zostali, nasze dzieci by umarły. Wiem, bo dzieci umierały wszędzie wokół. Umierały całe rodziny.

 W najgorszym momencie ukrywaliśmy się w naszej piwnicy, nie mogąc się ruszyć. Siedzieliśmy w ciemności, bo prądu nie było już od dawna. Nie działały telefony, więc nie wiedzieliśmy co dzieje się na zewnątrz. Mieliśmy tylko odrobinę jedzenia i wody, a i to szybko się skończyło. Nikt nie mógł dotrzeć do wioski z zapasami, nikt też nie mógł się z niej wydostać.
W ciągu czterech dni, które spędziliśmy pod ziemią, mój syn zjadł kromkę chleba i wypił dwie szklanki wody. Potem nie mieliśmy już nic.

 Było z nami niemowlę, moja wnuczka Safaa. Córka odstawiła ją już od piersi, ale mała potwornie płakała. Widzieliśmy już wcześniej, jak głośny płacz dzieci sprowadza uzbrojone oddziały, które zabijają całą rodzinę albo bombardują dom. Potwornie się baliśmy. Jak tylko mała zaczynała płakać, córka natychmiast przystawiała ją do piersi, żebyśmy nie zginęli.

 “Każdego dnia do naszej piwnicy przychodziły kolejne rodziny, których domy były niszczone w natarciu. Na szczęście piwnica była duża, pod całym domem. Zanim walki ustały, było nas tam już sto osób – nadal bez wody i bez jedzenia. Byliśmy zdesperowani.

 Tam nadal jest wiele rodzin. Nie mogą się wydostać, nie mogą uciec. Nie mają nic. Sklepy splądrowano, a dostawy nie docierają. Nie ma leków, nie ma żywności, nie ma wody. Nie mogą nawet przedostać się na pola, gdzie zostały jeszcze warzywa i ziemniaki. Do miasta nikt się nie przedostanie. Myślę, że te rodziny już nie żyją.”

 Jamila, babcia, na granicy syryjskiej

  

"Kiedy na miasto ruszył szturm, 3-letnia Safaa i jej rodzina ukryli się w piwnicy.  Kiedy skończyła się żywność i woda, nie mieli już wyboru. Musieli spróbować uciec".

Pełny raport w języku angielskim.